poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Podcinanie bez skracania.


Postaram Wam się wyjaśnić sposób na pocięcie włosów, właściwie zniszczonych końcówek, bez drastycznego skrócenia ich w długości. Cały proces jest dość pracochłonny i nie jest tak dokładny jak u fryzjera. Ale jeżeli mamy wolną chwilę to warto wypróbować. 

Jedyne czego potrzebujemy to ostrych nożyczek, najlepiej takich fryzjerskich. Dzięki temu nasze podcinanie pójdzie nam o wiele sprawniej i szybciej. 

Są dwie szkoły takiego podcinania :

Skręcamy włosy jak na zdjęciu i delikatnie palcami przeciągamy pod włos wyciągając pojedyncze włoski. Te które zaczną wystawać, delikatnie podcinamy w miejscy gdzie są zniszczone.
Widać na zdjęciach  w którym miejscu powinnam podciąć moje. Te delikatne kropeczki na samym zakończeniu, to właśnie zniszczona część. Czasem też się łamią. Zawsze się zastanawiałam dlaczego tak się dzieje - nie używałam specyfików, nie suszyłam ich suszarką, a prostownicy nigdy nie użyłam. A mimo to musiałam je podcinać, w czasach gdy noszenie rozpuszczonych było dla mnie codziennością. Dowiedziałam się, że przyczyna leży w ocieraniu ich o ubranie. Bardzo je to męczyło.







Drugi sposób to nawinięcie włosów na palec. Jest dokładniejszy i wygodniejszy.






______________________

Czekam na Wasze opinie i relacje jak Wam poszło :)

Klaudia

niedziela, 7 kwietnia 2013

Dobry START.



Miło zacząć dzień, od pysznego śniadania. 
Co prawda pora obiadowa, ale jednak pożywny początek ładuje nas na resztę dnia. W dodatku promyczki Słońca, grzejące przez okno, napawają optymizmem. Nawet jutrzejsze zajęcia, nie psują humoru. :)













_____________________________

A Wy, od czego rozpoczynacie swój dzień? :)

Klaudia



sobota, 6 kwietnia 2013

Skręt & Objętość


Brak objętości to często spory minus długich a co za tym idzie ciężkich włosów. Moje do pewnego czasu były kompletnie niepodatne na układanie. Teraz radzę sobie z nimi susząc włosy i podwijając na szczotkę, pianką, ale najlepszy efekt objętości osiągam po ... warkoczu. 

_______________________

To typowy sposób na pofalowanie włosów. W przedszkolu każda z nas prosiła mamę o warkoczyki. I nie dlatego że nam się strasznie podobały - na drugi dzień rozpuszczając włosy po nich, zakładałyśmy korony i przemieniałyśmy się w księżniczki :)





__________________________________________________________


Wieczorem myjemy włosy, dokładnie suszymy. Używam odrobinę pianki Syoss i zaplatam w zależności od tego ile mam czasu i chęci - albo kilka małych albo jeden duży gruby warkocz. Na zdjęcaich powyżej, widzicie efekt luźniejszej wersji - tak aby nie przemęczać włosów, przy samej głowie warkocz luźno ( można głowę w dół i zaplatać ). Efekt po 3 godzinach noszenia, po całym wieczorze, byłby jeszcze lepszy.






Jest to bardzo dobry sposób na otrzymanie objętości, bez zbytniego obciążania włosów.
 W moim przypadku, efekt po utrwaleniu lakierem, utrzymuje się cały dzień a i na drugi, jeszcze go widać. 
Nie jest to odkrywcze, ale może kogoś z Was zainspiruje
 :)

Klaudia

InstaPhoto #2


Choroba rozłożyła mnie na łopatki. Gorączkowałam ostatnio jak miałam z 14 lat, a u lekarza jako tako na badaniach, to nie byłam od małego dziecka. Wczoraj, tak mocno doskwierały mi objawy przeziębienia, że po prostu wróciłam prosto do lekarza po antybiotyk. Nawet moje końskie zdrowie, zimna wykończyła.






piątek, 5 kwietnia 2013

H2O - źródło życia


Oglądałam ostatnio program w DDTVN odnośnie wody. Wiele się słyszy jak to ważnym jest, picie wody - nasze ciało w większości się z niej składa.  Ból głowy - często biorąc leki przeciwbólowe, popijamy je wodą. Tak naprawdę wystarczyłaby sama szklanka wody, która sama w sobie, pomogłaby. Teraz, szczególnie przy chorobach ważne jest uzupełnianie płynów. Przy odwodnieniu możemy bardzo sie męczyć - głowa boli tak że nie daje po prostu żyć. Wiecie że problemy ze stawami mogą być przyczyną w większości niewystarczającym nawodnieniem organizmu?


__________________


Piękna cera i zdrowa cera. Nawilżona skóra - piecie wody powinno być dla nas odruchem bezwarunkowym. Nie tylko jak jesteśmy spragnieni. Po prostu - patrzymy na wodę to od razu bierzemy kilka/kilkanaście jej łyków. Nasz organizm, na pewno zacząłby nam się odwdzięczać - nie chorując, nie męcząc nas z cera, a włosy piękne i odżywione - nie potrzebowałyby odżywek do pięknego błyszczenia.








                          ZACHĘCAM - pij wodę, będziesz wielki ! :)






Uśmiech zamiast słońca.



Póki co, nic innego nie pozostaje :)








czwartek, 4 kwietnia 2013

Carmex - hit czy kit ?


Widać i słychać wiecznie trwającą zimę.  U mnie w szczególności odczuwa ciało - począwszy od przeziębienia połączonego z innymi dolegliwościami po przesuszoną skórę. Kilka wpisów wcześniej, wspominałam jak sobie radzić z tym jednym produktem - olejem kokosowym (klik)

Zawsze mam przy sobie w kieszeni kurtki pomadkę ochronną w zestawie z rękawiczkami. Suche usta i dłonie, to zmora skóry alergicznej. Im mniej dolegliwości tym lepiej. Będąc w Rossmannie stwierdziłam, że czas wypróbować Carmex.  Wiele osób bardzo go zachwalało - chciałam przekonać się sama.

Pierwsza typowa dla kobiet myśl przy wyborze - KTÓRA? 
Różniły się smakiem, kształtem opakowania. Wybrałam klasyczną wykręcaną. 


Carmex  Classic:

 Bardzo charakterystyczny zapach przypominający amol. Jest intensywny i trochę nieprzyjemny.
Po kilku minutach na ustach czuć przyjemne mrowienie.
Nie lepie się jak błyszczyki - przynajmniej wersja którą mam.
Ochronna UV jest dodatkowym plusem - idealne na lato.
Bardzo dobrze nawilża - po 3 użyciach czuć już ogromną różnicę


Ogólna opinia :

Przyznam się szczerze, że jestem zadowolona z niej. Mimo zapachu, który nie jest kwiatowy - mam wrażenie przy użyciu Carmexu że to raczej lek, lekarstwo na dolegliwość, które faktycznie działa. Jedynie czego nie jestem wstanie jeszcze stwierdzić - czy przypadkiem mnie nie uczula. Bo coś na pewno, tylko nie wiem jeszcze, który to kosmetyk. Ale nie martwcie się - Was to nie dotyczy ! :)

POLECAM!








Klaudia






środa, 3 kwietnia 2013

Kurczak light śmietanowo-koperkowy.


Uwielbiam gotować ! Od słodkości i ciasta po obiady. To moja mała pasja :) W wolnej chwili zawsze coś upichcę - lubię dobrze zjeść i jednocześnie nakarmić brzuszki bliskich.

Dziś coś prostego - można powiedzieć, że nawet studenckie danie, którego przygotowanie zajmuje dosłownie 20 minut. Każdy może je przygotować sam w domu, nie jest nic skomplikowanego w nim, a jest bardzo smaczne. 
Danie jest niskokaloryczne i delikatne :) !


Zaczynamy !

Potrzebujemy:

  • pierś z kurczaka
  • śmietana 12% lub 18%  (ewentualnie jogurt naturalny)
  • odrobinę masła do smażenia
  • koperek (najlepiej świeży)
  • kasza kus kus
  • kostki rosołowe
  • marchewka (wersja mrożona dla dużych leniuchów)










Kasza kus kus - mało znana, a jaka pyszna. Idealna do warzyw i w momencie gdy brak nam czasu na przygotowanie czegoś innego. Kus kus nie trzeba gotować. W osobnej szklaneczce przygotowujemy wrzątek razem z solą lub kostką rosołową. Taką mieszaniną zalewamy kus kus, przykrywamy i po 5 minutach jest gotowa. Można te czynność zostawić już na sam koniec, ja natomiast zrobiłam ją na początku .












Kus kus już gotowy !





Teraz kurczak. Myjemy dokładnie przed pokrojeniem. Później ciachamy go w drobniejsze paseczki, lub jak kto woli można większe - dzięki temu przy podsmażaniu kurczak nie robi się suchy w środku. W sosie nie czuć tego tak bardzo, jednak smażąc pamiętajmy że wystarczy chwila, by był gotowy. Inaczej zrobi się bardzo niesmaczny. Pokrojonego kurczaka wrzucamy na patelnie na której wcześniej rozpuściliśmy już masło. Do do masła - też uważajmy żeby nie spalić go. Brzmi to może groźnie wszystko, ale tutaj zdrowy rozsądek powinien działać. Przy gotowaniu, nie chodźmy sobie na telewizje co chwilę, poświęćmy te 20 minut i przypilnujmy pichczącego się jedzonka !











Marchewkę - tę mrożoną wystarczy zalać wodą z solą i gotować aż zmięknie. Na oko jakieś 15 minut. Jeżeli natomiast mamy zwykłą marchewkę, trzeba ją dodatkowo obrać i poszatkować i tak samo z wodą gotujemy. Na koniec można odrobinę zagęścić - a na to już sposobów mnóstwo. Ja zwykle łyżkę mąki z zimną wodą rozrabiam w kubeczku i do gotującej się, miękkiej juz marchewki powolnym strumykiem wlewam z kubka mieszankę - jednocześnie mieszając całość w garnuszku żeby nie porobiły się grudki. 
Tym razem jednak zrobiłam po prostu zwykłą gotowaną marchew z groszkiem.










Teraz sos koperkowi śmietanowy. W osobnym garnku gotujemy około szklankę wody z solą lub kostką rosołową. Polecam dolać odrobinę sosu sojowego (pycha !)  Odrobinę zagotowanej wody dolewamy do szklanki. Do tego dodajemy śmietanę i mieszamy. Dzięki temu śmietana się nie zważy i sos nie będzie miał grudek. Wymieszaną śmietanę dodajemy do garnka i mieszamy energicznie. Na koniec dajemy koperek i sos mamy gotowy :)












Do gotowego sosu wrzucamy kurczaka z patelni razem z rozpuszczonym masełkiem -nada ono fajnego posmaku.






_________________________________________________________________________________



I GOTOWE ! :)





_________________________________________________________________________________

Jak Wam się podoba? Chcielibyście więcej takich przepisów?
Uciekam zaraz na kolokwium, trzymajcie kciuki !

Klaudia